Informator Izby Adwokackiej w Warszawie

Przemówienie prof. M. Wyrzykowskiego wygłoszone na 48. Europejskiej Konferencji Prezydentów Izb Prawniczych – z dedykacją dla ślubujących

Wrzesień br. to czas cyklicznie odbywających się ślubowań adwokackich w naszej izbie. Ślubowań – z powodu pandemii – w niewielkiej liczbie osób, bez Najbliższych i tylko w obecności Dziekana ORA w Warszawie. Większość ślubujących wybrała dotychczas właśnie taką formę.

Ta okoliczność sprawia, że nie ma uroczystej oprawy i towarzyszącego uroczystemu ślubowaniu zwyczajowego przemówienia zaproszonego Gościa skierowanego do ślubujących. Przemówienia, które wskazuje na istotę zawodu adwokata i troski o rządy prawa w codziennym zawodowym życiu.

Pozwólcie Państwo, że tym razem, w tych wyjątkowych pandemicznych okolicznościach, za zgodą prof. Mirosława Wyrzykowskiego, opublikujemy, z dedykacją właśnie Ślubującym, treść przemówienia wygłoszonego przez Profesora w Wiedniu w lutym br. na 48. Europejskiej Konferencji Prezydentów Izb Prawniczych.

Szanowny Panie Przewodniczący, 

Panie i Panowie

Bardzo dziękuję za zaszczyt wystąpienia na 48. European Presidents’ Conference of Lawyers.

 Późnym latem 2033  roku  na biurku, w domu emerytowanego sędziego, leżała kopia listu datowanego na 21 lutego 2020 r. Był to list ojca do syna prawnika. Oto jego treść:

„Mój drogi synu, 

Wczoraj mieliśmy długą, emocjonalną rozmowę o sprawach, które dzieją się w miejscu  które jest dla nas najdroższe. Najdroższe ze względu na historię, teraźniejszość i przyszłość. Przyszłość Twoją i twoich dzieci.

 List jest rekapitulacją rozmowy. Rekapitulacją sine ira et studio, tak jak się tego oczekuje od prawników.  Zrozumiałe są emocje  jakie wyzwala, nierozumienie i niezgoda na niszczenie konstytucji, demokracji, rządów prawa i praw człowieka.   Jesteśmy tylko ludźmi, będąc zarazem obywatelami i patriotami . Mieszkańcami co najmniej dwóch państw – Węgier i Polski – państw, które zaczęły się ścigać w najgorszej z możliwych  konkurencji. Konkurencji tak złej, że zwycięzca okazuje się największym przegranym. 

Ale zostawmy emocje. 

Zaczęło się prawie niezauważalnie. Wygrane wybory prezydenckie i parlamentarne przez tę samą opcje polityczną nie budziły żadnych wątpliwości. Legalizm i legitymacja nie budziły zastrzeżeń.  

Ale już pierwsze zachowania zapaliły czerwoną lampkę. Było to wyłączenie najistotniejszego bezpiecznika demokracji konstytucyjnej jakim jest sąd konstytucyjny.  Metody – najpierw Gleichschaltung a potem Ausschaltung sądownictwa konstytucyjnego – przeszły do podręczników zamachu na ustrój państwa. Bez wojska, bez zmiany konstytucji, bez skutecznej reakcji międzynarodowej opinii publicznej. Ale z oporem części społeczeństwa, oporem ośmieszanym i lekceważonym przez władze polityczną. 

 Równolegle miała miejsce likwidacja służby cywilnej i zastąpienie partyjną nomenklaturą. Media publiczne zostały całkowicie podporządkowane władzy politycznej. 

Narasta proces likwidacji niezależnych instytucji: podporządkowanie instytucji naukowych (Węgierskiej Akademii Nauk) rządowi czy wyrzucenie Central European University  z Budapesztu pod pretekstem zlikwidowania „przywileju” jakim jest możliwość nadawania amerykańskich stopni akademickich. To jest praktyczne wyłączenie podstawowych funkcji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i przekazanie ich – w procesie bypassu konstytucyjnego – Radzie Mediów Narodowych. 

Władza polityczna całkowicie przejęła i podporządkowała sobie prokuraturę. Prosecution is not willing to see where the government cronies violate the law.

Parlament przestaje pełnić swoją rolę konstytucyjną.  Proces legislacyjny stał się farsą. 

Parlament jest wyłącznie mechaniczną maszynką do glosowania. Wystąpienia posłów opozycji są ograniczone do 30 sekund. Za przedłużenie o 40 sekund speaker izby nakłada grzywnę   700 euro. Ustawa uchwalana jest w ciągu kilku godzin, nierzadko o 5-ej rano i wchodzi w życie w dniu ogłoszenia. A na Węgrzech poprawki do konstytucji były uchwalane w ciągu 72 godzin, bez jakiekolwiek dyskusji.

Kolejno – court packing dotyczy Sądu Najwyższego – zwolnienie pierwotnie wszystkich sędziów Sądu Najwyższego, a ostatecznie  niemal 40% składu sądu pod pretekstem osiągnięcia przez nich nowo wyznaczonego wieku emerytalnego. Konstytucyjna gwarancja trwałości statusu sędziego i gwarancja 6-letniej kadencji prezesa SN nie ma żadnego znaczenia. Teraz wiadomo, dlaczego sąd   konstytucyjny przestał istnieć – aby umożliwić osiągnięcie tych celów. A Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego jest sądem specjalnym. Z tego powodu została zdyskwalifikowana jako sąd przez   Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Sąd Najwyższy. Bo sąd specjalny może być ustanowiony   jedynie w stanie wojny.  

Celem zmian – cynicznie nazywanych „reformą” wymiaru sprawiedliwości – jest podporządkowanie sędziów i sądów władzy politycznej.  Minister Sprawiedliwości   będący zarazem Prokuratorem Generalnym ma nieograniczone prawo mianowania i odwolywania prezesów sądów i innych osób kierujących sądami.  

Latem 2017 r. liczyłeś i nie mogłeś uwierzyć, że w ustawie o Sądzie Najwyższym i zmianie innych ustaw pojęcia „sąd dyscyplinarny”, „postępowanie dyscyplinarne” i „rzecznik dyscyplinarny” pojawiają się 596 razy.  Jeżeli w pierwszym akcie dramatu na ścianie wisi strzelba, to wiadomo co stanie się w akcie ostatnim. Odpowiedzialność dyscyplinarna grozi sędziom – i jest już bezwzględnie stosowana – za prawidłowe stosowanie prawa, za kierowanie pytań prejudycjalnych do ECJ, za zachowania broniące podstawowych zasad porządku konstytucyjnego, za wyroki nie odpowiadające oczekiwaniom władzy politycznej. 

Obserwujesz konstytucyjne wrogie przejęcie w czystej postaci. 

Wiemy z obserwacji zdarzeń ostatnich lat, że instrukcja niszczenia państwa konstytucyjnego jest banalnie prosta, i banalnie skuteczna. 

Tworzony jest stan, o którym zdumiony Gustaw Radbruch prawdopodobnie powiedziałby – ustawowe prawo i ponad ustawowe bezprawie (J. Woleński). 

Wiemy także, że naruszanie pierwszy raz pierwszej normy konstytucyjnej uruchamia efekt domina: naruszenie konstytucji oznacza bowiem lawinowo narastające naruszenie demokracji, rządów prawa, wolności i praw jednostki. Społeczeństwo traci fundament swej egzystencji. Państwo traci suwerenność, bo nie jest suwerennym państwo, którego organy naruszają konstytucję. Tworzy się „ciąg technologiczny” niszczenia państwa konstytucyjnego, w który włączone zostają kolejno wszystkie organy państwa, instytucje i procedury. 

Łamanie konstytucji jest wyrazem pogardy dla jej aksjologii. Także pogardy dla jej aksjomatów.  Konstytucja przestaje być podstawą i granicą działania władzy publicznej. Staje się fałszywym uzasadnieniem rzeczywistego nadużycia władzy. Także wtedy gdy prezydent, speaker parlamentu, sędziowie Izby Dyscyplinarnej czy prokuratura odmawiają wykonania prawomocnego wyroku sądowego.       By nie dopuścić do wykonania wyroku, który nie podoba się władzy politycznej, sąd konstytucyjny zmienia prawo.  Przepis konstytucji przestaje być normą. Staje się jednym z „wielu możliwych poglądów”.  

Drogi synu – we wczorajszej rozmowie drżał ci glos, gdy mówiłeś, że działania przeciwko demokracji konstytucyjnej są realizowane przez konstytucyjne organy tego państwa: parlament, prezydent, rząd. Że powstała sytuacja, w której pierwsza ofiara wojny przeciwko konstytucji, a mianowicie sąd konstytucyjny stal się współtwórcą działań naruszających konstytucyjny porządek państwa.   Że pedały hamulca stały się pedałami gazu. A przysięga wierności konstytucji brzmi jak szyderstwo.  

I pytałeś – jak to możliwe? Jak to możliwe, że w procesie niszczenia porządku konstytucyjnego biorą udział prawnicy? 

Odpowiem. Dla budowania demokracji konstytucyjnej konieczni są prawnicy. Dla niszczenia demokracji konstytucyjnej wystarczą absolwenci wydziałów prawa. Bez względu na ich stopnie i tytuły, zawodowe czy naukowe. 

To są ci, dla których autorytetem i drogowskazem jest Carl Schmitt  i jego „Diktatur”, natomiast  „Reine Rechtslehre” i całego Hansa Kelsena odstawiają na półkę książek zakurzonych.   

Masz prawo zadawać pytanie czy prawnikiem można nazywać osobę, która gotowa jest przyjąć stanowisko sędziego w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego wiedząc, że będzie miała wynagrodzenie 40 % wyższe niż koledzy sędziowie w innych izbach tego sądu ? 

I masz prawo nie podawać im ręki – w imię godności zawodu prawnika (sędziego, adwokata, prokuratora). Ale przede wszystkim w imię wszystkich ofiar machiny niesprawiedliwości, których prawnicy, właśnie prawnicy, nie byli w stanie uratować. 

Prawnik nie zgodzi się na żaden szwindel argumentacyjny, czy to przez podstawianie zbliżonych znaczeń pod trwale ustalone treści czy przez utożsamianie pojęć językowo zbliżonych, ale merytorycznie różnych.  Czy realizowany w jakikolwiek inny sposób. Bo to jest forma kłamstwa.  Kłamstwa, które jest cynicznym środkiem do niegodziwego celu. Ulubionym przez każdą populistyczną   władzę. Reżimy illiberalne okłamują obywateli, często czyniąc z nich współsprawców kłamstwa. Ale wiemy, że “you can fool all the people some of the time, and some of the people all the time, but you cannot fool all the people all the time” (A. Lincoln)

Ale dzisiaj to właśnie sędziowie są szykanowani, poddani postępowaniom dyscyplinarnym, są przedmiotem   kampanii oszczerstw organizowanej także przez ludzi pracujących w ministerstwie sprawiedliwości.  Oszczercy w nagrodę są mianowani sędziami Sądu Najwyższego.  Kampania oszczerstw znakomicie zorkiestrowana. Ale to nie jest partytura ani Verdiego ani Straussa , a za pulpitem nie stoi ani Arturo Toscanini ani Karl Bohm. 

I masz rację mówiąc, że następnym celem będą adwokaci. Za ich postawę w obronie podstawowych wartości państwa konstytucyjnego. Za obronę – pro bono – sędziów i prokuratorów, którym postawiono zarzuty dyscyplinarne. Adwokaci, a także radcowie prawni,  bardzo solidnie zapracowali na zemstę.  Potem będą to ludzie nauki i kultury, intelektualiści, rzeczywista elita narodu. Niektórzy z nich już doświadczają molestowania ubranego w szaty prawa. A później już nie będzie miał kto ich bronić. 

Będziesz musiał odbudować reputację Twojego kraju. Jako prawnik będziesz przez prawników z innych państw traktowany z ograniczonym zaufaniem. Ale oni – właśnie prawnicy – dadzą ci   szansę. Twoi zagraniczni partnerzy chcą mimo wszystko wierzyć, że to co się zdarzyło było wypadkiem przy pracy. Incydentem. Bolesnym, niezrozumiałym, mającym dramatyczne skutki, ale jednak incydentem. Nie jesteś winien temu co się stało, ale niesiesz ciężar zawodowej i moralnej odpowiedzialności. Wykorzystaj tę szansę, jeżeli ją dostaniesz.  Kolejnej nie dostaniesz na pewno. 

Drogi synu, pytałeś jakie nauki możemy wyprowadzić z powstałej rzeczywistości konstytucyjnej?   Ograniczę do pięciu, mających wymiar uniwersalny. 

Po pierwsze, to świadomość co tracimy gdy deprecjonowana jest konstytucja. Jest to, jak mówiliśmy,  utrata suwerenności.  To utrata bezpieczeństwa prawnego, zarówno wewnątrz państwa jak i w stosunkach z innymi porządkami prawnymi); to utrata tożsamości konstytucyjnej jako podstawy myślenia o porządku normatywnym i społecznym; to utrata wiarygodności państwa w relacjach międzynarodowych; to utrata wiary w trwałość racjonalnej organizacji państwa i społeczeństwa i zaufania do nienaruszalnych   zasad konstytucyjnych, także tych  mających charakter „klauzul wieczystych”. 

Lekcja druga to świadomość, że początek upadku może być mało widoczny, pozornie uzasadniany trafną diagnozą potrzeby zmian. Bo poza sporem jest, że funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości powinno być fundamentalnie poprawione. Zmiany zawsze będą nazwane reformami. A przecież reforma zakłada obiektywną wiedzę i dobre intencje. Dobra wiara musi być założeniem niepodważalnym. To, co wiemy to wskazówka: patrz końca, a przede wszystkim patrz na tworzony mechanizm. Patrz zimnym okiem. Nie pozwól, byś miał oczy szeroko zamknięte. Twoje niedostatki pamięci historii – gdy mówisz „wszystko już było” – i Twoje niedostatki wyobraźni nie są i nie będą żadnym usprawiedliwieniem. 

Po trzecie, nawet najdłuższa wojna kiedyś się kończy. Powstają warunki rozejmu, a potem porozumienie pokojowe. Wojna przeciwko konstytucji też się zakończy. I wtedy trzeba będzie zacząć odbudowywać demokrację konstytucyjną. Dla odbudowy państwa konstytucyjnego nie można stosować metod właściwych dla jego burzenia. Odbudowa musi respektować zasady demokracji i rządów prawa. Restauracja – to wiemy z historii – jest przeciwieństwem rewolucji. Diabelski krąg rewolucyjnego amoku musi być rozerwany. Zastosowanie metod stosowanych przez niszczycieli demokracji – dla wielu tak bardzo nęcące – tworzyłoby korzenie zatrutego drzewa. Zatrute drzewo nie urodzi zdrowych owoców. 

Po czwarte, nie zostawiaj ludzi będących w potrzebie samym sobie.  Kilka tygodni temu maszerowaliśmy w togach na marszu tysiąca tog. Także po to, by wyrazić wdzięczność dziesiątkom europejskich prawników, którzy szli razem z nami.    Symbolika ma znaczenie. Nie zostawiaj będących w potrzebie prawników. Dotyczy to twoich kolegów z krajowej palestry czy stowarzyszenia sędziowskiego.  Tych, którzy są prześladowani, szykanowani, więzieni. Także za granicą. Pomyśl choćby o bliskiej Turcji.  I dla których najmniejsza oznaka solidarności jest często najcieńszą, jedyną ale jakże mocną nitką nadziei pozwalającą przetrwać najgorsze.  

Wreszcie, najważniejsze. Kilka tygodni temu miałeś łzy w oczach, gdy słuchaliśmy poruszającego wystąpienia jednego z ostatnich żyjących więźniów   Auschwitz, Mariana Turskiego. Der letzte Haeftlinge dopisał do katalogu XI przykazanie: „nie bądź obojętny. Bo   gdy będziesz obojętny Auschwitz może spaść z nieba każdego dnia”. To jest przykazanie kierowane do każdego z nas: Nie bądź obojętny. Widmo państwa autorytarnego   stoi u drzwi Twojego domu. Nie zapuka do drzwi. Wejdzie bez zaproszenia. I zostanie na długo. 

To wszystko na dziś. 

Twój zatroskany 

Ojciec 

Warszawa, 21.02.2020